Maksymilian Wroniszewski
Wydawnictwo GUMed
W ukazującej się od 1991 r. „Gazecie AMG” pierwszy tekst poświęcony HIV i AIDS został zamieszczony w lipcu 1992 r. Był to obszerny, bo liczący ponad pięć stron, artykuł dr. Mikołaja Własiuka. Autor referował w nim najważniejsze fakty dotyczące budowy wirusa, diagnostyki i możliwości zakażenia . W tym czasie istniał już w Gdańsku program walki z HIV i AIDS zainicjowany przez prof. Władysławę Zielińską, która w 1989 r. zorganizowała w Klinice Chorób Zakaźnych AMG oddział dla osób chorych na AIDS, a wkrótce potem doprowadziła do powstania pierwszego w Polsce Centrum Diagnostyczno-Klinicznego HIV i AIDS. W strukturę programu szybko włączono kolejne jednostki: Zakład Diagnostyki Laboratoryjnej, Poradnię dla Zakażonych HIV oraz gdański i zamiejscowe Oddziały Detoksykacji dla osób uzależnionych od narkotyków. Opieką objęto także osadzonych zakażonych HIV, dla których w gdańskim Areszcie Śledczym utworzono specjalny oddział, oraz zakażone wirusem dzieci .
W latach 90. temat HIV i AIDS pojawiał się na łamach uczelnianej gazety jeszcze kilkukrotnie. Podczas inauguracji roku akademickiego 1994/1995 prof. Zielińska wygłosiła poświęcony mu wykład, który został zamieszczony w listopadowym numerze, a jeszcze w grudniu tego samego roku opisywała przypadki zakażeń wirusem u dzieci. O wielkim zainteresowaniu tematem HIV i AIDS w kontekście seksuologicznym świadczy liczba ok. 500 słuchaczy, których przyciągnęła zorganizowana na początku 1995 r. przez Studenckie Towarzystwo Naukowe konferencja Seksualność a obyczajowość w dobie HIV/AIDS. Miała ona na celu popularyzację bezpiecznych zachowań seksualnych w środowisku młodzieży akademickiej, a także rozpowszechnienie wiedzy na temat HIV i AIDS w czasach, gdy problem ten przestał już dotyczyć wyłącznie kręgu osób z tzw. „grupy zwiększonego ryzyka” .
Zainteresowanie uczelnianej prasy tematyką HIV i AIDS nie dziwi, zwłaszcza że w latach 90. kwestia ta była nie tylko opisywana w pracach medycznych, ale pojawiała się też w dyskursie publicystycznym czy tekstach kulturoznawczych. Na rynku wydawniczym ukazywały się wówczas rozmaite pozycje poświęcone HIV i AIDS – część z nich była długo wyczekiwana, miała charakter edukacyjny i prewencyjny, część była utrzymana w sensacyjnym tonie, jeszcze inne przyczyniały się do rozpowszechniania szkodliwych mitów na temat AIDS. Przykładem tej ostatniej była publikacja _AIDS – zmowa milczenia_ Gene’a Antonio, która wzbudziła gwałtowne polemiki. Wyimki z tych komentarzy w jednej z „prasówek” przedrukowało nasze uczelniane pismo. Książka Antonio padła na podatny grunt, bowiem niemały był wówczas lęk przed zakażeniem HIV, dla którego pożywką stawał się niedobór rzetelnych informacji na temat rozprzestrzeniania się wirusa. Wyczytaną u Antonio fałszywą pogłoskę o rzekomej możliwości zakażenia przez ukąszenie komara znamiennie kwitował cytowany przez „Gazetę AMG” specjalista ds. AIDS przy ministrze zdrowia dr Krzysztof Dziubiński, który stwierdził, że _gdyby komary przenosiły wirusa HIV, Środkowa Afryka byłaby dziś bezludną wyspą_ .
Osoby, które pamiętają lata 90., mogą znać graną pod koniec dekady piosenkę Jesienna deprecha zespołu Kury. Wspominam o niej, bowiem jej bohater zastanawia się, czy przyczyną jego smutków nie jest aby to, że w lecie jakiś komar adidasa sprzedał mi. Widać więc, że poniekąd wampiryczny mit AIDS zachował swoją żywotność, choć – jak to bywa w schyłkowych fazach tego rodzaju wyobrażeń – przybrał już ironiczny, farsowy wydźwięk. Być może nie jest w tym kontekście bez znaczenia fakt, że liderem Kur był trójmiejski muzyk Tymon Tymański, którego ojciec pracował w gdyńskim Instytucie Medycyny Morskiej i Tropikalnej . Wszak jeśli trzeba było wówczas szukać rzetelnych informacji o AIDS, to IMMiT był jednym z pierwszych adresów, gdzie można je było zdobyć.
„Filo”
„Gazeta AMG” nie była pierwszym gdańskim czasopismem, które rzetelnie prezentowało medyczne doniesienia i informacje dotyczące AIDS. W listopadzie 1986 r., nieco ponad cztery lata przed wydaniem pierwszego numeru „Gazety”, w odmiennych okolicznościach politycznych i społecznych, w Gdańsku zaczęło ukazywać się pismo „Filo”, mające początkowo objętość jednostronnie zadrukowanej kartki. „Filo” było pierwszym w Gdańsku, ale też w Polsce i najpewniej w całej Europie Wschodniej pismem LGBT. Jego profil był wyraźnie gejowski, choć zamieszczano w nim niekiedy teksty dotyczące także innych mniejszości seksualnych i płciowych. Założyciel „Filo” Ryszard Kisiel wydawał je w nakładzie mniejszym niż sto egzemplarzy, co zwalniało go z konieczności przepuszczania nakładu przez cenzurę. Mimo tego, że o założeniu pisma Kisiel myślał już w latach 70., kiedy jeden z marynarzy przybywających do Gdańska pokazał mu fińskie pismo „Seta” , to bezpośrednią przyczyną założenia „Filo” stała się dopiero przeprowadzona w 1985 r. akcja pod kryptonimem „Hiacynt”, w ramach której Milicja Obywatelska doprowadzała na posterunki homoseksualnych mężczyzn i sporządzała ich rejestr. Jako ciekawostkę dodajmy, że kiedy dzień po zatrzymaniu Kisiel udał się do znajomych, by ostrzec ich przed akcją milicji, trwało u nich akurat przyjęcie, w którym uczestniczyć miały dwie prorektorki AMG . Milicja uzasadniała akcję „Hiacynt” koniecznością walki z homoseksualną prostytucją, monitorowaniem rzekomo kryminogennego środowiska i przeciwdziałaniem rozpowszechnianiu AIDS. Wysoce prawdopodobne jest jednak, że głównym celem akcji było nakłonienie części zatrzymanych do współpracy z aparatem państwa oraz możliwość szantażowania ujawnionych działaczy opozycji. Podczas trzech akcji pod kryptonimem „Hiacynt”, przeprowadzonych w latach 1985-1987, wylegitymowano łącznie 14 251 osób .
Filo” powstało z chęci i potrzeby samoorganizacji społeczności gejowskiej, wymiany informacji na temat wydarzeń kulturalnych, w których pojawiały się wątki homoerotyczne, a także przekazywania wskazówek prawnych i medycznych. Pismo stanowiło niejako odpowiedź Kisiela na działania MO mające rzekomo skutkować zahamowaniem rozprzestrzeniania się AIDS. Przyszły redaktor „Filo” już w 1985 r. wydał i kolportował swoją pierwsza ulotkę dotyczącą profilaktyki tej choroby, w której pisał: Szanowny Kolego! Życzę wszystkiego najlepszego a przede wszystkim dużo zdrowia w Nowym Roku 1986. Tym bardziej, że wirus AIDS jest już w Polsce. Dalej stwierdzał, że krajowa prasa zamieszcza na swoich łamach sensacyjne artykuły pozbawione praktycznych rad dotyczących profilaktyki tej choroby, w których z pewną satysfakcją podkreśla się […], że chorują na nią tylko homoseksualiści i narkomani „i nas zwykłych, normalnych ludzi ten problem nie dotyczy i nie dotknie”. Wobec tego informacje na temat HIV i AIDS były jednymi z głównych wiadomości zamieszczanych w „Filo”. W pierwszym numerze, oprócz przeglądu gejowskich wątków w filmach, spektaklach i książkach,
znajdujemy informacje o nowych publikacjach poświęconych AIDS: Ukazała się broszura A. Skotnickiego „AIDS” w serii Nauka dla Wszystkich, w druku W. i A. Kornaszewskich „AIDS w środowisku afrykańskim”. Podobno ukazała się też jakiejś dr. Zofii /tu nazwiska nie usłyszałem/ „AIDS” ale w serii Omega . Niedokładnie przytoczone tytuły książek i nazwiska autorów wydają się tu świadczyć nie tyle o niesolidnym podejściu do tematu, ile chęci natychmiastowego podzielenia się choćby szczątkowymi informacjami. Kisiel szybko się zresztą poprawił i już w drugim numerze donosił, że książka AIDS. Nowa choroba Zofii Kuratowskiej (tej, której nazwiska nie dosłyszał, a która – dopowiedzmy – niespełna dekadę później wygłosiła wykład na wspomnianej konferencji na AMG) to doskonałe popularne ujęcie tematu .
Temat AIDS gościł w każdym kolejnym wydaniu pisma co miało dwojakie przyczyny. – Dbałem o to, by w każdym numerze był artykuł o AIDS. – mówi dziś Ryszard Kisiel. – Po pierwsze chodziło o profilaktykę, po drugie istniał wtedy przepis o karze, jakiej mogły podlegać osoby, które utrudniały działania profilaktyczne chorób zakaźnych. A w „Filo” zajmowaliśmy się przecież profilaktyką AIDS. To był ważny argument w sytuacjach, gdy konfrontowaliśmy się z milicją.
„Różowy Puls”
Po 1989 r. „Filo” z podziemnego zinu przekształciło się w profesjonalnie przygotowywane, liczące kilkadziesiąt stron pismo, które można było kupić w kioskach Ruchu. Zmieniała się jego redakcja (Kisiel stopniowo oddawał pole działania młodszym kolegom i koleżankom, którzy wprowadzili pismo w dekadę lat 90.), a nawet tytuł – w 1997 r. „Filo” zastąpił „Facet”. W 1994 r. powstało jednak w Gdańsku inne gejowskie pismo. „Różowy Puls” redagowali członkowie organizacji Inicjatywa Gdańska (IG), której siedziba mieściła się początkowo w Wojewódzkim Ośrodku Doskonalenia Kadr Medycznych przy ul. Okrąg 1B. IG nie trafiłaby w to miejsce, gdyby nie starania prof. Władysławy Zielińskiej. Po jej śmierci w 1996 r. tak pisał o niej przewodniczący IG Leszek Szeliński: Tak wiele Jej zawdzięczamy. _To właśnie Ona, pół roku po powstaniu „Inicjatywy Gdańskiej”, wywalczyła dla nas bezpłatnie pierwszy lokal. Dzięki Niej powstało pierwsze w Polsce, oficjalne gejowskie centrum z własna siedzibą. Tylko Ona wie, ile musiała użerać się z twardogłowymi urzędasami, przecierać szlaki, pozyskiwać sprzymierzeńców, walczyć z zabobonnym lękiem, nadstawiać karku. Nie zważała na to, czy ucierpi na tym Jej autorytet, że mali ludzie szepczą za Jej plecami komu i dlaczego Ona tak pomaga_ .
Także w „Różowym Pulsie” ukazywały się materiały dotyczące AIDS, także i tu narzekano na zachowawcze działania decydentów w kwestii edukacji na temat tej choroby. Jeśli redakcja „Filo” utyskiwała jeszcze na MSW i MZiOS, to w „Różowym Pulsie” krytyka spłynęła na resort edukacji, który nie chciał kolportować wydanej przez Brytyjskie Towarzystwo Lekarskie, a u nas przez PWN broszury AIDS & ty. W piśmie skarżono się, że zawarta w niej fachowa, przekazana w przystępny i atrakcyjny dla czytelnika sposób wiedza o wirusie HIV i chorobie AIDS, wraz z wieloma praktycznymi informacjami okazała się […] szokiem dla urzędasów Ministerstwa Edukacji Narodowej i wszelkich innych dewotek . Choć na czarnym rynku broszura miała ponoć osiągać całkiem wysokie ceny, w siedzibie IG udostępniano ją za darmo.
W biurze IG można też było dostać inne broszury i ulotki, takie jak „Zakochani chłopcy”, „Gejostwo – co to takiego”, „Ruch gejowski – co to takiego” czy „Mój syn jest chyba gejem? Moja córka jest chyba lesbijką? Co mam w związku z tym robić” [18-19]. Niektóre druki, zwłaszcza dotyczące HIV i AIDS, rozdawano także w trójmiejskich uczelniach, m.in. na Wydziale Filologiczno- -Historycznym UG, Politechnice i Akademii Medycznej , a później także na AWF i socjologii UG . Także na organizowanych wspólnie przez gdańskie uczelnie Neptunaliach pojawili się przedstawiciele IG, którzy rozdawali ulotki bawiącym się studentom. Co więcej, do IG z prośbą o udostępnienie druków zgłosili się sami organizatorzy imprezy, którzy otrzymali kilka tysięcy ulotek, naklejek, wizytówek i broszur .
Bardzo zainteresowani byli nimi zwłaszcza studenci AMG, być może ci sami, którzy niedługo później, przy współpracy z prof. Zielińską, zorganizowali wspomnianą konferencję Seksualność a obyczajowość w dobie HIV/ AIDS. W „Różowym Pulsie” czytamy, że na zakończenie Neptunaliów studenci AMG zaproponowali nam zrobienie artykułu na temat gejostwa do ich niezależnej gazetki. Oczywiście zgodziliśmy się od razu .
Najprawdopodobniej ową niezależna gazetką było ukazujące się od 1988 r. pismo NZS AMG „Esculap”. Jej egzemplarzy nie ma niestety ani w archiwum redakcji „Gazety GUMed”, ani w uczelnianej bibliotece, nie znajdziemy go też w zbiorach Biblioteki UG, Europejskie Centrum Solidarności posiada tylko dwa jego numery z 1988 r., a informacje w bazie danych Biblioteki Narodowej urywają się na roku 1990. Gdyby zatem ktoś z Czytelników lub Czytelniczek miał dostęp do numeru pisma, w którym opublikowano (o ile rzeczywiście to zrobiono i o ile istotnie chodzi tu o „Esculapa”) artykuł „na temat gejostwa”, prosimy o kontakt z redakcją.
„Fioletowy Puls”
Inicjatywa Gdańska wydawała jeszcze jedno pismo. „Fioletowy Puls”, który miał tylko cztery wydania, był adresowany do społeczności lesbijskiej. W kontekście AIDS niezwykle interesujący wydaje się artykuł zamieszczony w ostatnim numerze, w którym można przeczytać o ryzyku, jakie niosło ze sobą uznanie lesbijek za społeczność, której problem AIDS miał nie dotyczyć: _Lesbijki sądziły, że są bezpieczne. Lesbijki dobrze się bawiły myśląc: „należymy do grona wybranych”. Prawda natomiast wygląda tak: ponieważ nie istniejemy w umysłach naukowców, nie ma nas w żadnych statystykach i nikt o nas nie wspomina, uważamy, że jesteśmy bezpieczne. Każda lesbijka umierająca na AIDS z powodu własnej niewiedzy mogłaby żyć_ . Artykuł ten może być świadectwem przemian, jakie zachodziły w myśleniu o AIDS w latach 90. Choroba, która miała być rozpowszechniona zwłaszcza w tzw. grupach ryzyka, jak stygmatyzująco nazywano np. gejów i osoby uzależnione od narkotyków, zaczynała być postrzegana jako mogąca dotknąć każdego: W końcu ludzie zrozumieli, że nie można zarazić się wirusem tylko dlatego, że „kimś się jest”, ale wyłącznie dlatego, że „coś się robi” .
Postscriptum albo „RemediuM”
W latach 90. temat HIV i AIDS pojawiał się oczywiście w polskiej prasie LGBT, która zdążyła poszerzyć się o kolejne tytuły (m.in. „Okay”, „Inaczej”, „Men”), jednak nie był już wiodący. Pisano teraz więcej o doniesieniach ze świata, kulturze, samoorganizacji i emancypacji, zamieszczano anonse towarzyskie i erotyczne fotografie. Można przypuszczać, że społeczność LGBT nie chciała też zbyt silnie akcentować tematów związanych z AIDS, by nie replikować stygmatyzującego schematu „grupy zwiększonego ryzyka”. O tej dokonującej się z wolna przemianie świadomości społeczności LGBT, a także części – choćby i wąskiej – społeczeństwa świadczy przytoczony artykuł z „Fioletowego Pulsu” czy cytowana na początku wzmianka o konferencji seksuologicznej z „Gazety AMG”, w której AIDS przedstawiony jest już jako problem powszechny. Oba materiały pochodzą z połowy lat 90., kiedy społeczny obraz społeczności homoseksualnej w mniejszym stopniu był już zdominowany przez strach przed AIDS, a coraz wyraźniej wiązał się z rozbudzoną przez zmiany ustrojowe nadzieją emancypacji, transformacyjnej retoryki postępu, nowoczesności i doganiania Europy .
Także „Gazeta AMG” stopniowo odchodziła od problematyki HIV i AIDS. Wpływ na to musiała mieć śmierć prof. Zielińskiej, ale też swoiste normalizowanie AIDS jako choroby. Temat ten powraca natomiast echem w studenckim piśmie AMG „RemediuM” z 2014 r. Po nadziejach, jakie rozbudziła prasa lat 90. i podejmowane wówczas działania profilaktyczno-edukacyjne, tekst Łukasza Budyńko wydaje się wyjątkowo alarmujący, zwłaszcza jeśli dodamy do tego fakt, że został zamieszczony w dziale Czego Cię nie nauczy GUMed. Otóż autor pisze, że polski schemat postępowania z osobami zakażonymi pochodzi jeszcze z poprzedniej epoki, a w rozpoczęciu kompetentnej dyskusji na ten temat przeszkadza powszechny brak elementarnej wiedzy z zakresu seksualności człowieka . Czy nie słychać było w tym stwierdzeniu tych samych tonów, które wybrzmiewały dwie dekady wcześniej?
Bibliografia